Jubileusz 20-lecia obchodzi w 2023 roku Rodzina Kolpinga w Łęczycach, w województwie pomorskim. Jakie były jej początki? Czym zajmuje się dziś?
Z tymi pytaniami zwracamy się do Magdy Marii Stenki, przewodniczącej Rodziny Kolpinga w Łęczycach. Liderka tego stowarzyszenia jest mamą trzech synów. Rozmówczyni urodziła się 8 grudnia, tak jak bł. ks. Adolph Kolping. Czuje się z nim związana nie tylko przez datę urodzin. – Gdy jest jakiś dołek, myśl, że coś się w naszym działaniu nie uda, pomoc przychodzi sama, nieoczekiwanie – zauważa Magda.
Daliśmy się wciągnąć
Ale zacznijmy od początku. – Do zaangażowania się w powstające 20 lat temu stowarzyszenie zachęcił mnie mój mąż Ryszard, który był zainteresowany współtworzeniem Rodziny Kolpinga w Łęczycach, przy naszej parafii pw. Antoniego Padewskiego. Nie chciał wstępować do tej wspólnoty sam, więc mnie „wciągnął” – opowiada przewodnicząca.
– Ówczesny proboszcz, nieodżałowany śp. ks. Piotr Treder (który odszedł do Pana nagle, w sile wieku) był kolegą ks. Zenona Myszka, obecnego proboszcza parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Łebie. Tam powstała Rodzina Kolpinga trzy lata wcześniej niż u nas. Przy którymś spotkaniu księży, ks. Zenon prawdopodobnie zaproponował, by i w Łęczycach powstało nowe stowarzyszenie, a nasz proboszcz zapowiedział to w czasie ogłoszeń parafialnych, wyjaśniając, czym w ogóle jest „Kolping” – kontynuuje Magda.
Zainteresowane osoby w lutym 2003 r. spotkały się z ks. Zenonem Myszkiem. – Byliśmy na zebraniach założycielskich razem z moim mężem i oboje zostaliśmy członkami stowarzyszenia. Mąż zmarł 14 lat temu. Z czasem wybrano mnie na wiceprzewodniczącą Rodziny Kolpinga w Łęczycach, a następnie przewodniczącą, w zastępstwie za dr Ewę Daleką (obecną wiceprzewodniczącą), lekarkę i szanowaną radną powiatu wejherowskiego.
Poczuliśmy się wybrani
Hasło na okładce biuletynu „Kolping” brzmi: „Wyzwalamy aktywność lokalnych społeczności”. Jakie były potrzeby w środowisku Łęczyc? Co motywowało członków stowarzyszenia do wspólnych działań?
– Pierwszą, większą potrzebą było to, że w naszym najbliższym regionie brakowało świetlicy. Dlatego wyremontowaliśmy salkę w piwnicach kościoła i tam organizowaliśmy zajęcia dla dzieci. Dużą pomoc uzyskaliśmy od nauczycieli z naszej szkoły. Gdy z przyczyn technicznych musieliśmy zrezygnować z prowadzenia świetlicy, przyszedł czas na innego rodzaju pomoc, we współpracy z partnerami z zachodnich Niemiec, którzy wysyłali transporty humanitarne na Ukrainę – wspomina Magda.
Dodaje, że współpraca zaczęła się około 10 lat temu i trwa do dziś: – Przedstawiciele Rodziny Kolpinga w Löhne wystosowali list do Międzynarodowego Dzieła Kolpinga z prośbą o podanie adresów siostrzanych stowarzyszeń na północy Polski. Uzyskali kilka adresów i wybrali nas. Przysłali tłumacza, p. Michała Negowskiego, który przyjechał do mojego domu. I wówczas odczułam prawdziwe wsparcie ze strony bł. ks. Adolpha Kolpinga. W Łęczycach nigdy byśmy nie pomyśleli, że partnerzy z Löhne będą nas szukać, mając do dyspozycji tyle stowarzyszeń bliżej granicy, i wybiorą taką małą wieś…
Jak wygląda współpraca łęczyckiego stowarzyszenia z partnerami z Löhne? – Otrzymujemy od nich dary, począwszy od butelek dla niemowląt czy zabawek, po sprzęt rehabilitacyjny dla chorych (m.in. wózki inwalidzkie, laski, kule, aparaty tlenowe, materace na odleżyny). Dostajemy również odzież, obuwie czy żywność. Następnie użyczamy sprzęt rehabilitacyjnym osobom potrzebującym – wyjaśnia Magda.
Nadmienia, że środki opatrunkowe przekazywane są m.in. do Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio, założonego przez śp. ks. Jana Kaczkowskiego. Łęczyckie stowarzyszenie przygotowuje także okolicznościowe paczki dla dzieci (np. z okazji Dnia Dziecka i wspomnienia św. Mikołaja) oraz paczki żywnościowe dla seniorów. – Obradowani bardzo się z tego cieszą! – zapewnia przewodnicząca.
Dbamy o przyrodę
Co ciekawe, rozprowadzeniem darów i użyczeniem sprzętu zarządza niewielka ekipa. Rodzinę Kolpinga w Łęczycach tworzy obecnie 9 osób, w tym 5 kobiet i 4 mężczyzn. – Nie liczy się ilość, ale jakość – zaznacza Magda. – My nawet nasz parafialny kościół sprzątamy i dekorujemy, w ramach wolontariatu. Opiekujemy się też grobem budowniczego naszego kościoła, śp. ks. kanonika Kazimierza Anuszkiewicza. W ubiegłym roku zakupiliśmy dla niego nowy nagrobek.
Ale to nie wszystko. W trakcie swojej działalności pomorskie stowarzyszenie rozwinęło sieć lokalnej współpracy, m.in. z księżmi salezjanami z Kniewa (z którymi dzieli logistykę w rozprowadzaniu pomocy charytatywnej), Rodzinami Kolpinga w Łebie i Niewieścinie, miejscowym wójtem i samorządem czy nadleśnictwem.
Trzeba przypomnieć, że Łęczyce od Bałtyku dzieli jedynie ok. 30 kilometrów. – Wokół mamy piękne tereny, mieszkamy w pradolinie rzeki Łeby – zachwyca się Magda. – Dlatego chętnie włączamy się w działania na rzecz ochrony przyrody. We współpracy z nadleśnictwem Strzebielino pomagamy przy sadzeniu lasów. W tym roku, 13 kwietnia (a więc w kolejną rocznicę święceń kapłańskich bł. ks. A. Kolpinga), sadziliśmy sosny w Chmieleńcu obok Łęczyc. Pracowaliśmy wspólnie z młodzieżą, strażakami i pracownikami nadleśnictwa. Nowy las poświęcono pamięci św. Jana Pawła II.
Planujemy przyszłość
Jubileusz 20-lecia Rodziny Kolpinga w Łęczycach świętowano w „kameralnym” gronie ponad 30 osób. – Mieliśmy Mszę św., a potem spotkanie. Od zaprzyjaźnionego salezjanina, ks. Marka Barańskiego, otrzymaliśmy płaskorzeźbę z wizerunkiem bł. ks. Kolpinga, którą za zgodą ks. proboszcza, umieścimy w naszym parafialnym kościele – opowiada Magda.
Zapytana o plany stowarzyszenia na przyszłość, mówi: – W przyszłym roku, w czerwcu, obchodzimy ćwierćwiecze naszej parafii, będziemy pomagać w organizacji tego jubileuszu. Zbiegnie się on z 25-leciem święceń kapłańskich naszego proboszcza, a zarazem prezesa Rodziny Kolpinga w Łęczycach, ks. dra Henryka Różańskiego.
Przy okazji warto zapytać, jaki jest klucz do dobrej współpracy pomiędzy osobami świeckimi i księżmi? – Sądzę, że wynika to z tego, że nasz ksiądz pracował wcześniej w Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech i stąd zna struktury „Kolpinga”. Naszemu proboszczowi marzy się, by parafianie po niedzielnej Mszy św. spotykali przy kawie i ciastku, tak jak tam, gdzie wcześniej pracował. Nigdy nam nie odmówi pomocy, podpowie, gdy coś planujemy, popiera nasze akcje i jest po prostu życzliwy. Nieraz nas zaprasza na grilla. Tak budujemy i troszczymy się o wzajemne relacje.
Małgorzata Cichoń