Zainspiruj się na nowy rok. Przeczytaj pozytywny tekst Moniki Dąbrowskiej z Rodziny Kolpinga Jeden Świat, który został stworzony specjalnie dla najnowszego numeru Magazynu KOLPING.
Lepsze czasy są teraz, czyli trudna sztuka afirmacji życia
Szybki makijaż, śniadanie „na jednej nodze”, poganianie dziecka, by szybko ubrało buty i kurtkę, bo biegniemy do przedszkola. Myślę – dziś ważne spotkanie w pracy, nie mogę się przecież spóźnić. Dziecko, nie utrudniaj mi tego… To rutynowy poranek pracującej mamy. Bo rzeczywistość ciągle nas pogania. Zabieganie stało się niemal wyznacznikiem sukcesu. Im bardziej jesteśmy zajęci, tym bardziej wydajemy się ważni. Ignorujemy więc ciągle ściskające uczucie napięcia, by zdążyć ze wszystkim – pracą, zakupami, sprzątaniem, gotowaniem. Odkładamy życie na później… A ono przecieka między palcami.
Są tylko dwa sposoby na przeżycie swojego życia.
Jeden jest taki, jakby nic nie było cudem.
Drugi – jakby cudem było wszystko.
Albert Einstein
Ostatnio, wychodząc z moją 6-letnią córką do przedszkola spotkałyśmy w windzie sąsiadkę wyprowadzającą swojego psa na spacer. Córka była zachwycona – Jaka wspaniała niespodzianka! – podskakiwała rozanielona – Spotkałyśmy pieska i mogłam go pogłaskać! On miał takie niespotykane imię (Czkawka ) i takie mięciutkie futerko. MAMO, TO MÓJ NAJLEPSZY DZIEŃ W ŻYCIU! – Zaimponował mi jej zachwyt światem i pomyślałam, że dzieci są najlepszymi specjalistami w tym fachu. Na początku życia, kiedy jest się dzieckiem, wszystko jest nowe, niesamowite i wzbudzające ciekawość. Wszystkiego chce się dotknąć i posmakować. Im jesteśmy starsi i bardziej zabiegani, tym bardziej ten promyczek zachwytu w nas gaśnie.
Czy wiesz kto jeszcze potrafi w niesamowity sposób afirmować życie? Być może zadziwi Cię ta informacja, ale myślę o osobach paliatywnie chorych. Pracownicy hospicjum podkreślają, że kiedy trafiającym do nich pacjentom uda się pomóc i uśmierzyć ich ból, te osoby odzyskują radość życia. Cieszą się z małych rzeczy i nadal chcą spełniać swoje marzenia. Co więcej, ludzie u kresu życia nie żałują tego co zrobili i im nie wyszło, ale tego czego nigdy nie spróbowali. Okazuje się, że osoby znajdujące się na ostatnim etapie życia są specjalistami w nieodkładaniu niczego na potem.
Radować i uszczęśliwiać, pocieszać i zachwycać się,
jest w zasadzie najlepszą i najszczęśliwszą rzeczą,
jaką człowiek może osiągnąć na tym świecie”.
bł. ks. Adolph Kolping
No dobrze, łatwo powiedzieć – ale jak to wykonać, by mimo przygniecenia nadmiarem obowiązków, znaleźć przestrzeń na cieszenie się życiem. Nie zamierzam udawać, że znam odpowiedzi na wszystkie pytania. Ale przynajmniej je zadaję i dążę do refleksji, a w pośpiechu i zabieganiu zapominamy nawet i o tym. Dlatego przygotowałam w tym tekście kilka pierwszych kroków, które może okażą się pomocne, by pomóc Ci afirmować swoje życie, bez czekania na „lepsze czasy”.
Po pierwsze – sztuka odpoczynku.
Jeśli po powrocie z pracy masz ochotę jedynie zalec na kanapie i bezmyślnie patrzeć w telewizor, to wiedz, że czas nauczyć się trudnej sztuki odpoczynku. Znajdź czas tylko dla siebie. Rób to co sprawia Ci frajdę, nie zapominaj o małych przyjemnościach bez poczucia winy. Zapisz się na ciekawe zajęcia i zapłać z góry za cały semestr – to zmobilizuje Cię, aby nie odpuszczać i nie zrezygnować z zajęć na rzecz odkurzenia mieszkania i zrobienia prania. Odpoczywaj też z bliskimi. Kiedy ostatnio znalazłeś czas na kawę z przyjaciółmi, kino z mężem/żoną, czy spacer do lasu z dziećmi? I tu płynnie przechodzimy do kolejnego punktu.
Po drugie – dbanie o relacje
Ostatnio po sieci krążył pewien mem, na którym zadane było pytanie: kto za 10 lat będzie pamiętał, że zostawałeś do późna w pracy? Twoje dzieci… Daj ważnym osobom z Twojego otoczenia coś, co masz najcenniejszego – swój czas. Spotykaj się z nimi, dzwoń – opowiadaj co u Ciebie, ale też słuchaj aktywnie. Jest takie powiedzenie: „Bóg dał nam dwoje uszu i jedne usta – nie sądzisz, że chciał nam przez to coś dać do zrozumienia?” I rzeczywiście, umiejętność słuchania, a nie tylko mówienia o sobie, jest ważnym elementem budowania relacji. Psychologowie podkreślają też siłę empatii – pozwala ona na lepsze zrozumienie drugiego człowieka i wsparcie go, a także docenienie jego silnych stron i akceptację słabości.
Po trzecie – smakowanie codzienności
Często czekamy aż wydarzy się coś spektakularnego, by wreszcie poczuć się zadowolonym – pytanie, czy kupując lepszy samochód, mając błyskotliwą karierę i jeżdżąc na najlepsze egzotyczne wczasy, rzeczywiście będziemy uszczęśliwieni? Przecież w dobie mediów społecznościowych i sprzedawania szczęścia na pokaz, zawsze znajdzie się ktoś kto ma lepiej niż Ty, więc i Ty zawsze będziesz odczuwać niedosyt. Dlaczego? Moim zdaniem, dlatego, że nie nauczono nas celebrowania codzienności, doceniania chwil takich jak poranna kawa na tarasie, jak przytulenie kogoś bliskiego, powąchanie pięknych kwiatów w ogrodzie. Codzienność możemy przecież uczynić piękną, jeśli tylko dostrzegamy w niej wyjątkowość naszego życia. Nie jest to łatwe, by się zatrzymać i docenić to co się ma. Ale warto próbować. Jedną z metod jest praktyka wdzięczności. Badania naukowe udowodniły, że zapisywanie przez kilka minut dziennie tego, za co czujemy wdzięczność, może zwiększyć nasze długoterminowe szczęście o ponad 10% (Emmons i McCullough, 2003; Seligman, Steen, Park i Peterson, 2005). Ważne jest właśnie spisywanie tych rzeczy, by jeszcze mocniej je sobie uświadomić, a w chwilach gorszego samopoczucia móc do nich wrócić. Jeśli zainteresował Cię ten temat, zapraszam Cię do zapisu do newslettera Hospicjum Domowego im. bł. ks. Adolpha Kolpinga (www.hospicjum.kolping.pl) – dzięki temu możesz otrzymać darmowy, przygotowany przeze mnie, Pozytywnik Kolpingowski, który ułatwi Ci prowadzenie dziennika wdzięczności.
Po czwarte – kontakt z naturą
„Tysiące zmęczonych, znerwicowanych, przytłoczonych cywilizacją ludzi zaczyna odkrywać, że wyjście w góry jest powrotem do domu”[1] napisał szkocko-amerykański przyrodnik John Muir w 1901 (sic!) roku. W dzisiejszych czasach betonowych osiedli i ludzi zdominowanych przez kontakt z cyfrową rzeczywistością, łatwo jest stracić kontakt z naturą. Tymczasem badania prowadzone przez University of Exeter, mówią, że ludzie spędzający co najmniej 120 minut w tygodniu na łonie natury, cieszą się lepszym zdrowiem i samopoczuciem. Codzienny kontakt z naturą – zapach kwiatów, śpiew ptaków, dotyk liści, czy drzemka na hamaku pod drzewem to klucz do osiągnięcia zdrowia psychicznego. Znawcy tematu namawiają do uruchomienia wszystkich zmysłów w kontakcie z naturą, bo właśnie takie doznawanie może doprowadzić człowieka do ukojenia i odnalezienia radości w życiu. Ekoterapia to bez wątpienia jeden z najtańszych i najbardziej dostępnych sposobów regulowania samopoczucia – dlatego po przeczytaniu tego artykułu ubierz wygodne buty i wyjdź na zewnątrz – poszukaj lasu, parku lub ogrodu. Bądź bliżej natury, a ona obdarzy Cię lepszym samopoczuciem – to gwarantuję!
I po piąte – uświadom sobie, że dobre czasy, są właśnie teraz
Ostatnio trafiłam na facebooku na wypowiedź Kasi, która prowadzi bloga Zdrowa, tylko ma białaczkę. Napisała ona: staram się radzić sobie z rakiem w duchu Simontona, tzn. nie czekam na lepsze zdrowe czasy, ale szukam szczęścia tu i teraz. Pokazuję sobie sama palcem, ile dobra mi się wciąż przydarza, czasem nawet więcej niż przed diagnozą. Szukam możliwości na to, aby robić rzeczy, które mnie uszczęśliwiają, nawet kiedy wydaje się, że choroba zabrała mi wszystkie możliwości.[2]
Ta wypowiedź uświadomiła mi, że niezależnie od naszej sytuacji życiowej powinniśmy zapomnieć o odkładaniu wszystkiego na lepsze czasy. Dotyczy to nie tylko naszych działań, ale też…przedmiotów. Ile pięknych rzeczy leży w Twoim domu nieużywanych, bo czekają na lepsze okazje? Ile odświętnych talerzy nigdy nie opuszcza szafki, bo szkoda byłoby je potłuc? Ile ślicznych sukienek kurzy się na wieszakach, bo przecież są „na specjalne okazje”. Tylko jak wiele tych specjalnych okazji zdarza się w życiu? Z pewnością mniej niż zwykłych dni tygodnia, kiedy zadowalamy się bylejakością, odkładając to co najlepsze na potem.
Wszyscy jesteśmy gośćmi tego czasu, tego miejsca.
Jesteśmy tu tylko przejazdem.
Naszym celem tutaj jest obserwowanie, uczenie się, wzrastanie, kochanie…
I wtedy wracamy do domu…
przysłowie aborygeńskie
Bez względu na to, czy wychodzisz z dzieckiem do przedszkola, wracasz z pracy, spacerujesz po parku, czy wybierasz się na wielodniową wędrówkę, liczy się świadomość, że droga, którą idziesz jest istotniejsza niż cel, do którego chcesz dojść. Ważne byś doceniał każdy krok, a łatwiej będzie Ci odnaleźć spokój, nawet w czasie życiowych burz.
Monika Dąbrowska
Stowarzyszenie Rodzina Kolpinga „Jeden Świat”.
PS. Bardzo mi miło, że poświęciłeś czas na przeczytanie tego tekstu. Jestem ciekawa Twoich własnych przemyśleń i pomysłów na to, jak rozwijać w sobie trudną sztukę cieszenia się życiem. Jeśli możesz, podziel się nimi pisząc do mnie e-maila na adres mdabrowska@kolping.pl. Do zobaczenia na życiowym szlaku…
[1] John Muir, Our National Parks (1901) w Zen wędrowny, Christopher Ives, Wydawnictwo Znak, Kraków 2022, str 121.
[2] https://www.facebook.com/koloroweraki, [dostęp 9.11.2023]