Z Mateuszem Golą, trenerem kursów barmańskich, baristyczych i sommelierskich, rozmawia Anna Łęcka.
Anna Łęcka: Prowadzi Pan kursy barmańskie, baristyczne i sommelierskie w ramach projektu „Mam POWER. Mam pracę” realizowanego przez Związek Centralny Dzieła Kolpinga w Polsce. Skąd pojawiła się decyzja o tej współpracy?
Mateusz Gola: Szczerze powiedziawszy bliska jest mi idea projektu, która polega na zachęceniu osób biernych zawodowo do tego, żeby zaczęły uczestniczyć w życiu społecznym. Na kursach spotykam młodych ludzi, którzy borykają się z różnymi trudnościami, między innymi w zakresie samodzielnego znalezienia pracy. Poszukują własnego siebie, kierunku drogi życiowej. Zdarza się, że pochodzą z trudnych rodzin lub posiadają niepełnosprawności, co często skutkuje brakiem pomysłu na siebie. Cieszę się, że mogę pokazać im jakiś kierunek rozwoju, który może ułatwi im odnalezienie się na polskim rynku pracy. Poprzez obserwację moich kursantów spełniam się nie tylko zawodowo jako nauczyciel, ale i jako osoba, która chce ulepszyć świat.
Oprócz dzielenia się wiedzą gastronomiczną, zachęca Pan uczestników do rozwijania kompetencji społecznych?
Tak. Mam poczucie, że mogę podzielić się z nimi nie tylko swoim doświadczeniem, ale i wskazać pewną drogę rozwoju. Oprócz wiedzy gastronomicznej zachęcam tych młodych ludzi do kreowania czegoś nowego. Kursy z barmaństwa (np. robienie lemoniady) czy baristyki (wybierania, parzenia, podawania kawy) rozwijają w uczestnikach różne kompetencje społeczne. Uczymy się, jak tworzyć kompozycje smakowe i dekoracyjne, dzięki czemu młodzi mogą odkryć nowe talenty. Dowiadujemy się w ten sposób, kto ma do czego lepsze predyspozycje. Potencjał, jaki widzę w tych osobach, daje mi największą motywację, „motor napędowy”, żeby angażować się w projekt i przekazać swoim kursantom jak najwięcej wiedzy i umiejętności.
Jak dobiera Pan program szkolenia, żeby wzbudzić zainteresowanie kursantów?
Może to wydać się dość nieszablonowe, ale program kreuje się podczas pierwszego dnia szkolenia. Początek kursu to tzw. „dzień zapoznawczy”, poświęcony na rozmowę. Pytam wówczas kursantów o ich oczekiwania zawodowe, zainteresowania, marzenia – stawiam luźne pytania mające na celu integrację, poznanie się, przełamanie pewnych barier. Pomaga to uczestnikom swobodnie poczuć się w nowej grupie. Z doświadczenia wiem, że taki czas dla nich i taka forma pracy sprawdzają się. Natomiast dla mnie jest to informacja, z jaką grupą będę pracować i na tej podstawie jestem w stanie dobrać odpowiedni program, żeby docelowo zachęcić uczestników do dalszego rozwoju. Nakłonić, aby chcieli w tym kierunku szukać pracy i złapali tzw. „bakcyla”.
W szkoleniach biorą udział uczestnicy projektu pochodzący z Polski, jak i z Ukrainy. Czy widzi Pan podobieństwa w podejściu do edukacji i rozwoju osobistego, jeśli chodzi o te dwie narodowości?
Jak najbardziej! Dostrzegam liczne podobieństwa. Jedni i drudzy bardzo szybko przyswajają wiedzę, są nastawieni na rozwiązania innowacyjne i nowości, mają niesamowitą chęć praktyki i są mocno zaangażowani. W tych młodych ludziach widać zapał i potencjał. Ogromnym plusem osób z Ukrainy jest determinacja do tego, żeby odnaleźć się na polskim rynku pracy. Chciałbym pochwalić projekt „Mam POWER. Mam pracę”, bo myślę, że nieocenioną pomocą jest obecny na szkoleniach tłumacz, który pozwala kursantom z Ukrainy zrozumieć trudniejsze kwestie teoretyczne. Podoba mi się, że każda z tych osób ma swojego pośrednika pracy i doradcę zawodowego, którzy podpowiadają, jak pokierować karierą zawodową, ale i wspierają w odnalezieniu się w naszym kraju.
Prowadzi Pan też kursy baristyczne z elementami kelnerskimi i barmańskimi dla uczestników posiadających różnego rodzaju niepełnosprawności. Co Pana skłoniło do prowadzenia takich szkoleń?
Na początku te kursy były dla mnie wyzwaniem, ale z czasem zdałem sobie sprawę, że wystarczy zastosować inny poziom nauczania i do każdego z kursantów mieć indywidualne podejście. Staram się zachęcać młodych ludzi do tego, aby chcieli coś fajnego zrobić, czegoś nowego się nauczyć. Ważne jest, żeby utrzymać między nimi samymi zdrowe relacje, ponieważ bardzo często rywalizują między sobą – chcą pokazać, kto jest lepszy, kto gorszy. Próbuję zatem tak dobierać metody, aby wszyscy uczestnicy czuli się na swój sposób uzdolnieni.
Pewnie wymaga to od Pana pokładów cierpliwości?
Tak, ale kiedy pozna się te osoby, dostrzega się w nich całkiem inną energię, która daje radość. Widząc ich szczerość, bezpośredniość, wdzięczność czuję satysfakcję, że mogłem choć troszkę otworzyć przed nim ten baristyczny świat, sprawić, że czują się bardziej wartościowymi albo po prostu zachęconymi do dalszego rozwoju. Ogromnie cieszy mnie, kiedy podbiegają do mnie, ściskają i mówią „o… mój nauczyciel”.
Mając okazję odwiedzić Was podczas kursu, widziałam jak te osoby obdarzają Pana szczerą sympatią. To niezwykłe! Jak się Panu to udaje?
Miło mi, że tak to wygląda (uśmiech). Wydaje mi się, że trzeba wytworzyć wzajemną relację, która na początku jest bardzo trudna, ponieważ te osoby, wbrew pozorom, bardzo mocno mnie obserwują. Muszę się troszkę „nagimnastykować”, żeby obdarzyły mnie zaufaniem. Oczywiście, staram się dopasować wymagania do każdego indywidualnie, ale nigdy im nie odpuszczam. Pracujemy nad tym, żeby wyklarować myśl, że wszyscy jesteśmy potrzebni, na swój sposób uzdolnieni i wnosimy do życia innych wspaniałe wartości i ciepło.
Czy jest coś, co w szczególności docenia Pan w kursantach?
Podziwiam, że mimo trudności, mają chęć rozwoju. To rozczulające, kiedy pytam, gdzie chcieliby pracować i otrzymujęodpowiedź, że obojętnie. Myślę, że kursy baristyczne z elementami kelnerskim i barmańskimi przede wszystkim rozwijają w uczestnikach z niepełnosprawnościami organizację pracy, wyczucie artystyczne czy wizualne, ale i umiejętności techniczne. Uważam, że niejednego baristę mogliby zawstydzić doskonałą pamięcią i wiedzą na temat parametrów, pojemności kawy, itp.
Osoby niepełnosprawne potrafią być bardzo wdzięczne za poświęcony im czas i edukację…
Myślę, że warto inwestować w tych ludzi, żeby mogli uczestniczyć w życiu społecznym. Są niesamowici, dają przykład innym, mimo swoich trudności, świetnie sobie radzą. Gdy okazujemy im zainteresowanie, czują się spełnieni i mają poczucie większej akceptacji przez nasze społeczeństwo. Doceniam to, iż chcą pracować, a nie tylko siedzieć w domu. Przekazują naprawdę bardzo mocne przesłanie do całej reszty świata, że po prostu się da! Jestem dumny ze swoich kursantów i pewny, że odnajdą swoją drogę zawodową.
Obserwuje Pan jakąś zmianę w uczestnikach w trakacie kursu i po jego zakończeniu?
Prowadzę swoje zajęcia w sposób może mało standardowy. Podczas kursu zachęcam bardziej do pracy nad sobą, do kreatywności, próbowania różnych metod i wybrania tej odpowiedniej dla siebie. Staram się pokazać, że poprzez praktykę, obserwację samego siebie czy innych ludzi, możemy wytworzyć swoją „markę” i być bardzo dobrymi w swoim fachu. Dlatego też duży nacisk kładę na to, żeby uczestnicy mogli „poćwiczyć” np. robienie różnego rodzaju kaw i napojów. Wydaje mi się, że podczas kursu można zaobserwować zmianę, która przejawia się w większej otwartości, nabieraniu pewności siebie i zaciekawieniu nowym tematem.
Wspomnienie kursantów przywołuje u Pana uśmiech na twarzy?
Oczywiście. Często wraz z kolegami zastanawiamy się, jak potoczyły się ich losy, czy realizują się w świecie gastronomii. Niektórych spotykamy na różnych wydarzeniach. Jedni zapadają nam głębiej w pamięci, inni mniej, ale to wynika z faktu dużej ilości przeprowadzonych szkoleń.
Jak zachęciłby Pan uczestników projektu do wybierania jako formy wsparcia kursu barmańskiego, baristycznego i sommelierskiego?
Na pewno po takim szkoleniu można szukać pracy zarówno w Polsce, jak i za granicą. Jeżeli ktoś posiada umiejętności jako barman czy barista, posługuje się językiem obcym, to może ubiegać się o zatrudnienie w jakimkolwiek miejscu na świecie i będzie mu znacznie łatwiej odnieść w tej dziedzinie sukces. Plusem pracy w gastronomii jest to, że można poznać wielu ludzi, wykształcić w sobie umiejętność rozmowy, asertywność i komunikatywność. Możemy wzbogacić swoją wiedzę czy etykietę osobistą, co przyda się nie tylko w życiu zawodowym, ale i prywatnym, ponieważ codziennie robimy sobie herbatę, kawę czy inne napoje. Zwiększa to prestiż wśród znajomych. Można zabłysnąć wiedzą i wzbudzić podziw: „Wow! Skąd on coś takiego potrafi?” (śmiech).
Kolejne kursy przed nami?
Bardzo chętnie! (uśmiech). Czy to będą kursy dla osób miejscowych, z Ukrainy, czy dla osób niepełnosprawnych – jestem gotowy na kolejne wyzwania!
Czego Panu życzyć?
Pogody ducha, cierpliwości i uśmiechu na twarzy, to się dziś przyda każdemu, bo mamy w tym momencie dosyć trudne czasy…
Moim gościem był Mateusz Gola – trener kursów barmańskich, baristycznych i sommelierskich realizowanych w ramach projektu „Mam POWER. Mam pracę”, a także barman, barista…
…i miksolog, tak już żartobliwie. W jednym z wywiadów ktoś się mnie zapytał, czym się zajmuję i chciałem użyć trudnego słowa, zatem powiedziałem „miksolog”. Kto to jest? Osoba, która lubi bawić się smakiem, szuka nowych smaków i kreuje trendy, jeśli ma takie możliwości. Radość ze swojej pracy jest jak najbardziej wskazana!